W Galerii „Pod Oknem” 2 grudnia 2022 r. ruszyła kolejna ciekawa wystawa – “Muzyczne Inspiracje”. W jej ramach zaprezentowaliśmy dwa cykle Marka Grzebyka: “International Jazz Posters” oraz cykl pt.”Muzykosmoki”.
Silnik Poezji gościł niezwykle wnikliwego poszukiwacza źródeł sztuki, artystę i miłośnika przenośni, wolności i namiętności. Twórczości poetyckiej Marka Grzebyka towarzyszył wernisaż wystawa prac artysty oraz scenografia Mariana Bednarka i muzyczne wątki Tadeusza Kolorza.

Od autora: Muzyka od najwcześniejszego dzieciństwa oddziaływała na mnie bardzo silnie. Wywierała wpływ na wyobraźnię i nastrój, rozbudzała emocje i fantazję. Kojarzyła mi się z czymś bardzo wzniosłym, ulotnym i nieuchwytnym. Również od najmłodszych lat w mojej wyobraźni zagnieździły się przeróżne wyimaginowane stworzenia. Czy to za sprawą bajek, pierwszych lektur, czy może kina. A pośród nich szczególne miejsce zajmowały smoki. Bywały groźne i podstępne, bywały szlachetne i mądre. Wyobrażałem je sobie i próbowałem szkicować. W jakiś dziwny sposób kojarzyły mi się właśnie z muzyką. Może z powodu przypisywanego im bogactwa znaczeń i skojarzeń, a może ze względu na łatwość z jaką trafiały do mojej wyobraźni.
Cykl „ Muzykosmoki” jest w pewnym sensie efektem współistnienia tych dwóch pasji w mojej imaginacji. Jest próbą nieco humorystycznego połączenia ich ze sobą i wycieczką w świat dziecinnych fantazji. Na pewno na ich powstanie miała również wpływ lektura „Cyberiady” Stanisława Lema, a konkretnie opowiadania „Smoki prawdopodobieństwa”. Oto cytat z książki :
„ Jak wiadomo, smoków nie ma. Prymitywna ta konstatacja wystarczyć może umysłowi prostackiemu, ale nie nauce, ponieważ Wyższa Szkoła Neantyczna tym, co istnieje, wcale się nie zajmuje; banalność istnienia została już udowodniona zbyt dawno, by warto jej było poświęcać choćby jedno jeszcze słowo. Tak tedy genialny Kerebron, zaatakowawszy problem metodami ścisłymi, wykrył trzy rodzaje smoków : zerowe, urojone i ujemne. Wszystkie one, jako się rzekło nie istnieją, ale każdy rodzaj w zupełnie inny sposób”
Może warto więc powołać do istnienia jeszcze jeden rodzaj, właśnie muzyko-smoki. Zaatakowawszy problem tym razem metodami artystycznymi, pogodzić ze sobą elementy gadziej anatomii z fragmentami instrumentów. Mam nadzieję, że uformowane w ten sposób stworzenia mają szansę „nie istnieć” w sposób bardziej radosny i bezkonfliktowy niż te opisane przez Stanisława Lema.
Marek Grzebyk – gdyby miejsce urodzenia w większym stopniu determinowało dalsze losy człowieka, zapewne zostałby hutnikiem. Z okien domu, w którym przyszedł na świat, można bowiem do nieistniejącej już Huty Kościuszko dorzucić kamieniem. Ale bliskość owego obiektu i tak swój wpływ wywarła. Nabrał bowiem nawyku mazania palcem po szybach babcinego okna. Konkretnie w pokrywającym je przepięknym szarym kurzu, made in Huta. Nawyk ów doprowadził go w końcu do zawodu plastyka. Czasami sięga również po aparat fotograficzny. Kilka lat temu powołał do życia Luźną Federację Artystyczną (LuFA), czyli grupę łączącą na równych warunkach w swoich twórczych przedsięwzięciach artystów profesjonalnych, amatorów i artystów niepełnosprawnych. Efektem tych działań było kilkanaście wystaw i prezentacji. Wystawiał swoje prace (indywidualnie i zbiorowo) w Wodzisławiu Śląskim, Rybniku, Katowicach, Częstochowie, Zabrzu, Ostravie, Kędzierzynie Koźlu, Kole, Gliwicach, Cieszynie, Chorzowie.